sobota, 15 czerwca 2013

III część już jest

mojego pierwszego opowiadania. Już ją mam. Napisałam:



III

Ja chcę, żeby tata wrócił! Co on tak długo w tej Holandii siedzi. Minął już rok i dwa miesiące od jego wyjazdu tam! Nadal "opiekuje" się mną Claudie. Mam już jej  serdecznie dość! Mam wrażenie, że ciągle jak ja jestem w swoim pokoju na górze, to ona na dole z kimś rozmawia, ale to musi być prawda, bo słyszę codziennie głos jakiegoś mężczyzny. Myślę, że ona zdradza tatę, ale jak mu to powiem? Postanowię to sprawdzić, żeby to udowodnić, Jutro zacznę moją "misję".

Jest sobota. Chyba słyszę właśnie jak z kimś rozmawia. Ale chwila! Nie poznaje tego głosu. Przedwczoraj słyszałam innego mężczyznę. Dobra schodzę na dół. Schodek po schodku. Szybko przemykam się pomiędzy filarami w kuchni. I wychylam głowę zza ściany dzielącej kuchnię od pokoju do, którego chcę się dostać. Patrzę i widzę, że Claudie siedzi na kanapie przed telewizorem z laptopem na kolanach i na ekranie widać jakiegoś rudego kolesia. Ale chwila w rudym się zakochać nie można! Hmmm... pewnie jest dziany. O mam pomysł. Udam, że czegoś od niej  chcę, ale zapomnę i pójdę na telewizor.

Cofam się troszeczkę i rozpromieniona wchodzę mówiąc:

- Ej słuchaj!

Na to Claudie mówi wyciszając głos od laptopa i go troszeczkę uchylając:

- Czego chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęta!?

- Oj sorry.. pff. Ale zresztą już zapomniałam.

- To pa pa!- powiedziała szorstko

- NIe! Będę oglądać telewizje.

- Nie! Wypad stąd smrodzie!

- Ta i co jeszcze! Kawki chcesz?

- Tak, skoro pytasz.

- To se zrób albo Mariette poproś. Ona jest od tego.

- Marieeeeeeetta!!!!

W tym momencie Marietta bardzo szybko do nas przybiegła. Jakby się czegoś bała. Dziwne... Nigdy się tak przecież nie zachowuje.

- Tak proszę pani?- zapytała służąca

- Ja chcę expresso con panna. Tylko chcę baaaardzo dużo bitej śmietany, nie tyle ile mi zazwyczaj dajesz. Tylko szybko!!!

- Dobrze, dobrze. A dla panienki coś podać? - spytała kierując się do mnie

- Nie dzięki. Nie trzeba nic. albo chcę cappucino. Dzięki

- Nie ma sprawy już się robi.

Włączyłam szybko telewizor nie patrząc jaki guzik naciskam. Musiałam się przyjrzeć bliżej co ona robi na tym kompie. Zapamiętałam twarz mężczyzny. Zdawało mi się albo ona zakrywała swoim ciałem ekran, ale to nic. Zdążyłam usłyszeć taki dźwięk jak się kończy rozmowę na skajpaju. Wiedziałam, że z kimś rozmawiała, a więc zapytałam:

- A z kim to się pogaduchy toczą?

- Z nikim. Chyba CI do reszty odbiło!

- Przecież słyszałam jak rozmawiałaś z jakimś faciem.

- Chyba Ci się przesłyszało... pfff

- Ale widziałam...

- No to Ci się przewidziało... proste

- Nie! Był rudy...

- Śledziłaś mnie?

- Jak bycie w kuchni w swoim domu i patrzenie na kogoś jest śledzeniem, to tak.

- Ty samarkulo! Jazda do swojego pokoju!

- Nie-e

- Ta-ak

I własnie  w tym momencie przyszłam Marietta i przyniosła nam nasze kawy. Oczywiście mojej kochanej maczoszce to nie pasowało. Od razu zaczęła swoja gadkę:

- A gdzie jest ta bita śmietana!!!??? Chciałam duuużo!

- Przecież dałam pani dużo.

- Jak to ma być dużo to ja jestem... nie wiem... waleniem!

- No to jest pani waleniem.

- Co? jak możesz się do mnie tak zwracać stara i spróchniała idiotko! Koniec! Wynocha z tego domu!

- Nie może mnie pani wyrzucić! nie jest pani moją szefową. Tylko pan Michel mnie może stąd wykopać.

- Taaak? To już dzwonimy do mojego męża!

- Dobrze.

- ok... 276-893-002

Tyyyyd... tyyyyd...tyyyyd....tyyyyyd

Tylko to było słychać. Tata nie odbierał. Co zaaa.... z tej Claudie. Nienawidzę jej!

- A Tobie panienko smakuje cappucino?

- Ależ oczywiście. Ty robisz najlepsze kawy pod słońcem.

- Jak dla niektórych... pfff- odezwała się Claudie

- Możesz juz iść Marietta. Dziękuje.

Poszła do swojego pokoju, a wraz z nią wyszła również Claudie, ale zapomniała laptopa. Postanowiłam sprawdzić. Może nie wylogowała się ze skype? hahah! To się dorobiła. *klik, klik* i już mamy skype. O gadała z jakimś Davidem Hemsferem. Dobra dzwonie.

- O cześć kochanie. Co jeszcze chciałaś? -odezwał się David

- To nie Claudie. To ja Nicole. Kim jesteś dla Claudie?

- Kochankiem.

- CO!?

- o rany! to-o zna-aczy przyjacielem.

- To mam dowody. Jutro! wender street 34/1.

- Dobra, ale po co? -odezwał się David
No to już mam dowody. Szybko zakończyłam rozmowę, ale przed tym wyłączyłam głos, żeby nie było słychać. Następnie szybko przymknęłam klapkę od laptopa i usiadłam tam gdzie wcześniej pijąc kawkę i wpatrując się w telewizor. Ona za to szybko się wróciła po laptopa. I zaczęła się na  mnie gapić wychodząc. Dziwnie się czułam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz